top of page
Blog: Blog2
Szukaj

JĘZYK, KTÓRY MIAŻDŻY

  • Zdjęcie autora: Karol Pietrzyk
    Karol Pietrzyk
  • 26 kwi 2019
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 30 kwi 2019



Główną funkcją języka polskiego stało się niedawno miażdżenie. I to nie tylko w internecie. Nie potrzebujemy wcale dostępu do broni palnej, żeby się nawzajem pozabijać. Brutalne werbalne ataki ad personam to coraz częściej spotykana forma wypowiedzi w przestrzeni publicznej. Nie ma dnia w internecie, żebyśmy nie przeczytali „Pan A zmiażdżył Pana B. Ostra riposta”. Czytasz artykuł w sieci na jakikolwiek temat, zaglądasz do komentarzy pod tekstem, a tam - gdy tylko pojawi się różnica zdań, ludzie zaczynają się okładać ostrymi inwektywami.



Język polski stał się językiem destrukcji, nie dialogu. Najbardziej szkodliwe jest, gdy takie wypowiedzi pojawiają się w żywotnych dla społeczeństwa kwestiach, jak chociażby edukacja. W przestrzeni publicznej nie ma debaty dotyczącej meritum sprawy, która w danym momencie leży na stole. Jest tylko atakowanie strony, która ma poglądy inne od naszych. Nikt już nie słucha argumentów, nawet nie zakłada, że druga strona może mieć rację, bo MY wiemy lepiej. Liczy się racja plemienna, "naszość". Argumenty merytoryczne, choćby najlepiej przedstawione, nie mają już zupełnie znaczenia, podobnie jak zdrowy rozsądek, który jest cechą zanikającą. Zupełnie zatraciliśmy zdolność wsłuchiwania się w argumenty strony przeciwnej. A przecież od kogoś, z kim się elementarnie nie zgadzamy, też można się czegoś nauczyć. Wyzwanie jakim jest dialog przerasta nasze społeczeństwo. Jest tak dlatego, że my z góry wiemy wszystko o argumentach drugiej strony, nawet bez słuchania.


Wszyscy ulegamy tej chorobie. Odświętnie zdolni do wielkich zrywów, jesteśmy jako społeczeństwo na co dzień totalną dziczą, która niedługo stanie się niegodna używania języka. Już teraz za często zamiast mówić do siebie – warczymy, a zamiast słuchać - przygotowujemy cięte riposty. Niszczenie, miażdżenie innych to najbardziej prymitywny sposób używania słów mający źródło w nienawiści, złej woli i pospolitej głupocie.


Jeszcze 15 może 20 lat temu tak nie było. Kto w nas to aktywował? Kto wydobywa z nas te pokłady jadu na co dzień ? Kto nas tak podzielił? Kto nas tak poszczuł na siebie?


Następstwa społeczne tego mordowania się językiem są równie dotkliwe, jak gdyby były to prawdziwe morderstwa. Wydawało się, że brutalizacja codziennej komunikacji osiągnęła apogeum w momencie zamordowania Pawła Adamowicza. Czy nastąpiło opamiętanie? To tragiczne wydarzenie zostało już dawno przykryte. Zupełnie nieprzepracowane społecznie. To jest nadal nieprzetrawiona tragedia. Było przez chwilę silne masowe przeżywanie, ale nie pojawił się społeczny impuls do zmian. Nie nastąpiło opamiętanie. Pomyślmy o tym, co się stało. Prezydent jednego z ważniejszych miast Polski został zamordowany na oczach milionów ludzi w czasie imprezy mającej krzewić dobro. Jeśli po czymś takim ludzie nie otrzeźwieli, to znaczy, że nie otrzeźwieją nigdy.


Język polski stał się ostatnio głównie narzędziem prymitywnej walki. A przecież język, którego używamy jest emanacją naszego wnętrza. Jakiego języka używasz, taki po prostu jesteś. Ludzie, szczególnie ci wypowiadający się w przestrzeni publicznej, tracą powoli zdolność komunikacji przy pomocy języka. Tylko warczą na siebie okopani na swoich pozycjach, których nie są w stanie zmienić.


Jestem totalnym pesymistą, jeśli chodzi o zmiany na lepsze w tej sferze. Takich zmian należy dokonywać zaczynając od siebie. A to by oznaczało, że lekarstwem na to, co się teraz dzieje jest osobista empatia każdego z nas, ale ta cecha jest zupełnie przywalona hałdami skrajnego egoizmu większości. To światełko przebija się już tylko sporadycznie.

 
 
 

Comments


©2019 by KAROL PIETRZYK SZTUKA WYSTĄPIEŃ PUBLICZNYCH. Proudly created with Wix.com

bottom of page